Oficjalnie rozpoczęliśmy wyprawę w Przemyślu stad za 2zł busem przetransportowaliśmy nasz sprzęt. Na granicy 30 minut oczekiwania. W kolejce z przemycającymi wszystko babciami i młodymi cwaniakami. Przy okazji okazało się ze by przejść przez granicę trzeba wypełnić kartę imigracyjną ? podać cel i miejsce docelowe pobytu na Ukrainie wraz z dokładnym adresem. Chwilę zastanawiamy się co wpisać ? wpisujemy ?Zełene ? i wymyślony numer domu ;) Przez co na pytanie celniczki ?szo to je Zelene? musieliśmy kobiecie wytłumaczyć ze to wioska w górach i schronisko górskie. Na szczęście udało się i po chwili wymieniamy pieniądze na hrywne i pakujemy się do busa do Lwowa (9.50hr) Następne 3h jedziemy niemiłosiernie stłoczeni w 35 stopniowym upale. We Lwowie pod stacją kolejową gdzie zatrzymują się wszystkie busy dopada nas jakiś koleś który zaczął się wypytywać gdzie jedziemy. Gdy dowiedział się ze jedziemy w rejon Czarnochory. Powiedział ze za 30 min mamy autobus z dworca po drugiej stronie Lwowa i zaproponował ze za ?jedyne? 10hr/od osoby zawiezie nas na niego. Niewiele się zastanawiając daliśmy się namówić i stara zdezelowaną wołgą dotarliśmy na 5 min przed odjazdem na dworzec. Po chwili usadowiliśmy się wygodnie na tylnich siedzeniach ? jak się okazało na następne 7h :P po których dotarliśmy do Jaremczy(19 wieczorem).Tam po zaciętych targach z busiarzem wynegocjowaliśmy ze za 120 hr. zawiezie nas do Dzembroni u podnóża Czarnohory. Ostatecznie o 21wieczorem lądujemy w chatce u pani Parazki, u której można wynająć ?domek? 5hr. Wymęczeni idziemy spać. Jutro rano wreszcie wyruszymy w góry. cdn..