Następnego dnia(12,07,06) wyruszyliśmy na główny grzbiet Czarnohory który przywitał nas burzą z gradem i ogłuszającymi piorunami. Przez co musieliśmy zrezygnować z wejścia na szczyt Popa Iwana na którym znajdują się ruiny przedwojennego polskiego schroniska i obserwatorium astronomicznego. Trzeba zaznaczyć ze przy dobrej pogodzie wędrówka głównym grzbietem Czarnohory nie nastręcza większych trudności ponieważ wszystkie ścieżki są dobrze widoczne. Jednak przy załamaniu pogody gdy góry zakrywa mgła i chmury ? wyznaczenie trasy marszu bez kompasu i mapy jest praktycznie niemożliwe gdyż brak tam szlaków. Bardzo pomocne stają się wtedy stare polskie słupki graniczne sprzed 1939r. Najwyższym szczytem Pasma i zarazem Ukrainy jest Howerla na którą dotarliśmy w strugach deszczu 2 dnia naszej wędrówki. Tu spotykamy kilka grup turystów w tym 2 goprowców z polski. Dalej nasz marsz wiódł bardzo wygodnym płajem ? drogą która biegnie po poziomicy, bez spadku i przewyższeń terenu. Był to najpiękniejszy widokowo odcinek na całej Czarnohorze. Wędrując wzdłuż wielkich zboczy Petrosa, można podziwiać panoramę głównego pasma a także rozległe doliny w których od czasu do czasu można spotkać szałasy pasterskie. Ostatnią noc na Czarnohorze postanowiliśmy spędzić w schronisku które mieliśmy zaznaczone na naszej mapie. Jakież było nasze zdziwienie gdy dotarliśmy na miejsce i zobaczyliśmy starą rozpadającą się chatę, którą samotnie zamieszkiwał stary pasterz. Mężczyzna jednak zgodził się byśmy przenocowali w jego chacie. Rozpalił w piecu a na stole postawił lampę naftową gdyż zbliżał się zmrok. Pasterz mieszkał tylko w jednej izbie w której rogu stał żeliwny piec, za wyposażenie służył mu tylko stół zbity z desek i ława , a także łóżko pokryte słomą i narzutą na którym spał ze swoim psem o imieniu Rzek. Wieczorem podziwialiśmy zachód słońca nad Bliźnicą, kolejnym szczytem który zamierzaliśmy zdobyć. Następne dni to wędrówka bezkresnymi połoninami Swidowca, w kierunku upragnionych Gorganów. Na Świdowcu można podziwiać wielkie doliny polodowcowe. Cały grzbiet pokryty jest niską trawą która stwarza wyśmienite warunki do wypasu owiec, tak wiec dość często można spotkać pasterzy ze swoimi stadami i tabuny pół dzikich koni. A przy odrobinie szczęścia usłyszeć niesione wiatrem tajemnicze dźwięki pasterskich piszczałek. Po 3 dniach marszu na Świdowcu do tarliśmy do Ust-Czornej ? jednej z niewielu miejscowości o turystycznym charakterze na naszym szlak. Można tu przenocować w turbazie czyli odpowiedniku polskiego schroniska ? hotelu. Stad po uzupełnieniu zapasów wyruszyliśmy w Gorgany